
Porzucek poważnie traktuje obowiązki satyryka. Zakorzeniony jest poniekąd w tradycji dydaktycznej, która nakazywała krytykować przywary charakteru i niecne grzeszki, a przede wszystkim głębiej sięgać pod powierzchnię wydarzeń. Nie ma jednak u niego inkwizytorskich zapędów. Z pełną wyrozumiałością ujmuje więc zaobserwowane zjawiska, wnikając w ich podłoże i zaskakującą powtarzalność.
Komizm rodzi się tam , gdzie karykaturalne, groteskowe sylwetki gubią swoją codzienną tożsamość i stają się obywatelami uniwersalnej wspólnoty śmiechu. Porzucek sugeruje, że pod roztaczaną przez nas ogładą towarzyską znajduje się coś ukrytego, nieposkromionego, animalnego. Można mu ufać ponieważ tkwi głęboko w lokalnej społeczności i umie korzystać z obserwacji konkretnych, prawdziwych , umocowanych w codzienności jako modelu. Według tego modelu dokonujemy różnych przekształceń. Istnieć przecież musi łącznik między przekazem artystycznym a normalnym życiem.
Porzucek dostrzega wszelkie deficyty mało miejskiej egzystencji: nuda, „no future”, frustracja, zawiść, tromtadracja, marzycielstwo, mysia bieganina. Wie dobrze, że wszelki bunt jest daremny. Dlatego stroni od zabójczego sarkazmu, totalnej krytyki i cynizmu. Rozumie, że jeśli coś jest ułomne i prawie nierzeczywiste, to owa rzeczywistość, której nam brakuje sama przez się nie musi być nazbyt piękna i realna. Znamionuje go dystans wobec otaczającego nas świata. Nie jest komentatorem najnowszych wydarzeń i propagandystą do wynajęcia. Nie jest też humorystą, liczącym na łatwy sukces i tani poklask. Proponuje natomiast refleksję nad potocznością. Nie daje się zwieść sztafażom, fasadom i pozorom. Z chaosu zdarzeń, okoliczności, faktów wyławia sytuacyjne „powszechniki”. Można je znaleźć prawie zawsze i wszędzie. Niestety, nie każdy jest w stanie dokonać właściwego odczytu, swoistej deszyfracji. Nic dziwnego, że rysunki skłaniają do namysłu, wywołują uśmiech, zadziwiają pomysłowością.
Sytuacyjne „powszechniki”? Sformułowanie to brzmi jak oksymoron, niczym „wymowne milczenie”. Sytuacja łączy się z płynnością i zmianą, uzależnieniem od splotu okoliczności, zbiegu wydarzeń, natomiast „powszechnik” oznacza stabilność, niezmienność, trwałość. Jednak antylogia ta oddaje najpełniej stan umysłu i emocji naszego Autora. „Powszechniki” rozumiane także jako tzw. stałe kulturowe są, rzecz jasna, wynikiem społecznego consensusu. Stanowią wypadkową wielu oddziaływań, tradycji, kontekstów . Czasem znajdują wyraz w przysłowiach, sloganach, zwyczajach, ceremoniach, rytuałach. Dostrzegamy je w pracach Porzucka. Jeden z rysunków przedstawia dżentelmena z wężem w kieszeni. Inspiracją było tu, najpewniej, znane powiedzenie o dusigroszu, który nie chce sięgać do kieszeni po pieniądze , jakby bał się dotknąć węża. Motyw węża w kieszeni jest tylko początkiem dalszych transformacji znaczeniowych, przywołujących skojarzenia z cyrkiem – tresura zwierząt, sennymi rojeniami – symbolika falliczna, krytyką społeczną – skąpstwo wyzyskiwacza, archetypami Zachodu - wąż kusiciel.
Jednym słowem, teraz już wiemy dlaczego dżentelmeni nie rozmawiają o pieniądzach... bo mają po prostu węża w kieszeni!
Porzucka zajmuje komizm istnienia w świecie, gdzie człowiek jest w znacznym stopniu walizką z podwójnym dnem, a czasem nawet z wieloma. Bez przerwy zmaga się z utrzymaniem równowagi między wewnętrzną treścią a zewnętrzną formą. Na próżno. Skomplikowane życie wewnętrzne i niemniej powikłane życie zewnętrzne zmuszają do aplikacji wszelkich sposobów zmniejszania tej rozbieżności. Człowiek zatem musi grać. Różne okoliczności wymagają stosownych gestów, słów, ubiorów, nastrojów. Trzeba stroić się w wielobarwne piórka, zakładać maski. Kultura masowa jest najlepszą rekwizytornią. To ona podpowiada jak być dobrym konformistą, albo nawet nonkonformistą, jeśli panuje akurat taka właśnie
moda. Pewne przystosowanie do wymogów sytuacji jest bez wątpienia konieczne i pozostaje niegroźne, o ile nie jest ustawiczne i jeśli jest świadome. Nie wolno go jednak rozwijać aż do całkowitej mimikry. Porzucek widzi, że niebezpieczeństwo niesie absolutna identyfikacja z aktualnie obowiązującą maską. Utożsamienie się z określonymi rolami lub naśladowanie ról granych przez innych sprawia, że człowiek traci orientację, nie wie kim właściwie jest i kto wystrychnął go na przysłowiowego dudka.
Przed dwudziestu laty Porzucek zainteresował się dylematami człowieka żyjącego w świecie kultury masowej. Wtedy powstała seria kolaży zapowiadających obecną tematykę jego prac. Jeden z komentatorów działalności artystycznej Porzucka pisał wówczas tak :” źródło metody twórczej Zenona Porzucka znajduje się w kręgu oddziaływania popularnego środka masowej komunikacji jakim jest magazyn ilustrowany. Magazyn, a więc informacyjny odpowiednik nie mniej bogatego , także informacyjnie i znakowo supermarketu. Pojęcie „magazynu ilustrowanego” jest oczywiście pewnym koniecznym skrótem myślowym, przypominającym symbolikę kultury masowej. Symbolikę cywilizacji plastikowych opakowań, reklamy, komiksu. Symbolikę natrętnej dydaktyki i uniwersalnej perswazji. W kolażach ZP pobrzmiewają echa:
egzystencjalno-filozoficzne (dominuje tutaj pytanie o istotę kultury masowej oraz demaskacja potocznych praktyk społecznych) publicystyczne (stereotypowo podnoszone problemy współczesności) formalno-plastyczne (poszukiwanie, być może, nowych środków wyrazu dla lepszego zgruntowania pojęć, przedstawienia obserwacji mieszczących się w domenie egzystencjalnej).”
Porzucek pozostał wierny parafilozoficznemu nastawieniu. Aczkolwiek, od czasu do czasu, reaguje na niektóre sprawy w duchu publicystycznym. Znalazł również plastyczne formy reprezentacji przestrzeni społecznej. Kolaż zastąpił rysunkiem ,składającym się z szachownicy białych i czarnych pól. Wyrastają z nich groteskowe postacie, które podejmują grę zarówno ze swoimi żywymi odpowiednikami, jak i własnymi prototypami. Kolaż zapewnił większą swobodę w operowaniu obrazami, dokonywaniu nieoczekiwanych połączeń, zestawień, manipulacji. Porzucka ciekawi zwłaszcza sytuacja zmiany elementu kontekstu powiązana ze zmianą sensu. Rysunki są bogate treściowo, narracyjne, a zarazem zdyscyplinowane. Nie wymykają się autorskiej kontroli. Tu i ówdzie w pracach ZP występuje kolor. Jest to w pewnej mierze rezultat dawnych zainteresowań kolażem. Jest to także próba przystosowania się do wymagań stawianych przez współczesne czasopisma. Porzucek publikował kolorowe prace m.in. w satyrycznym „Puku”.
Kolaż był na pewno odpowiedzią na nieprawdopodobny zalew pulsujących obrazów, poetykę teledysku. Natłok wizualnych bodźców rozsadzał dotychczasowe kanały przepływu informacji. Zdumiewało tempo zmian i różnorodność form. Technika kolażu pozwalała zająć stanowisko wobec gwałtownie zmieniającej się rzeczywistości. Porzucek nie dał się ponieść wartkiemu potokowi obrazów. Zaintrygowała go powtarzalność pewnych ujęć, występowanie podobnych odniesień i cytatów. Wariabilizm czyli nieokiełznaną żywiołowość, ruch, energię zastąpiło poszukiwanie sytuacyjnych prefiguracji. Miejsce powszechnej , dionizyjskiej, zmienności zajął apolliński ład. Porzucek zdaje się mówić, że jesteśmy po trosze niewolnikami kilku zawsze obecnych wzorów rządzących międzyludzkimi relacjami. Można je odkryć rozwiewając potoczne iluzje.
Najwięcej prac powstało w tonacji czarno-białej. Czerń i biel są sygnałami specyficznej typizacji. Pragnienie mimikry, zniknięcia w masie, nałożenia maski jest powszechne. Porzucek szarego człowieka stawia przed dość kategorycznym wyborem między maską a prawdą o sobie. Wybór prawdy może zredukować lęk przed drugą osobą i światem. Jest jednak prawie niemożliwy.
Porzucek bywa okrutny. Postacie rysunków są nieraz poczwarne, zdeformowane. Przypominają osobników z muzeum osobliwości. Reprezentują sferę pośredniczącą między wyidealizowanym mniemaniem o sobie a rzeczywistością. Same stają się rodzajem magicznych masek, umożliwiając spotkanie z tym co ponadjednostkowe, uniwersalne, jak i z tym co jest przyziemne, partykularne . Bohaterowie rysunkow, będąc marionetkami lub maskami uwolnieni są od wielu ograniczeń. Autor może obchodzić się z nimi dość obcesowo, nie szczędząc im bolesnych transformacji. Porzucek szachuje publiczność. Wie bowiem, że wobec zamaskowanego zwyczajowe tabu są zniesione.
Rysunki wyróżniają się olimpijskim spokojem, są ponadczasowe. Ktoś oczekujący doraźnej interwencji satyryka może czuć się zawiedziony. Porzucek rozmyślnie unika zaangażowania w sprawy bieżące, które przemijają. Wraz z nimi w niepamięć odchodzą rysunki. Aby podtrzymać zaciekawienie odbiorców trzeba nieustannie gonić za aktualnymi wydarzeniami albo ... skupić uwagę na tym co posiada cechy trwałości. Porzucek wybrał drogę sytuacyjnych powszechników . Odrzucił doraźną satysfakcję na rzecz tej pełniejszej, chociaż odsuniętej w czasie.
Sławomir Saładaj